Realizacja bonu turystycznego w wykonaniu Grafów
To był dla nas intensywny okres. Każdy wolny dzień poświęcaliśmy na wypad w województwo lubuskie. Byliśmy zmęczeni i wtedy pojawił się znakomity pomysł. Zafundujmy sobie prawdziwe wakacje. Takie nic nie robienie na wyjeździe. Pomyśleliśmy również o naszym synku. Jemu też coś się należało.
Cały czas mieliśmy niezrealizowany bon turystyczny.
Czy jesień to dobry czas, by go wykorzystać? Wszystko zależy jaki kierunek się obierze.
Przy okazji chcemy powiedzieć, że podróżując zauważyliśmy pozytywne trendy w polskiej turystyce. Na wyjazdach, wycieczkach i turystycznych ścieżkach pojawiło się o wiele więcej rodzin z dziećmi. Podczas rozmowy wielu rodziców stwierdziło, że to zasługa programu 500 plus i bonu turystycznego.
Doczekaliśmy się.
Również i Grafy postanowiły skorzystać z bonu. Żeby było sprawiedliwie uważnie pilnowaliśmy, żeby płacić nim tylko za noclegi Maksa.
W ten sposób udało się nam zrobić trzy wypady. Oto krótki opis miejsc.
Pałac Mierzęcin
Cudowne miejsce na nic nie robienie. Pokój w pałacu, basen, sauna, kręgielnia, cudowny park na spacery, jazda konna. I jeszcze dołożymy winiarnię, ale to już atrakcja dla rodziców.
Noclegi w Pałacu Mierzęcin zadowoloną najbardziej wybrednego turystę.
Oczywiście na marzeniach o odpoczynku się skończyło. Maks był pierwszy, który chciał ruszyć w trasę. Pogoda była obłędna. Ciepła i kolorowa polska jesień. W pobliżu Drawieński Park Narodowy. Popatrzcie na te fotki, bo coś podobnego zobaczycie dopiero za rok.
Zielona Góra
To drugi bonusowy wypad. Z listy noclegów honorujących polskie bony turystyczne wybraliśmy Apartamenty Centrum Park. Zadecydowało położenie. Od starówki dzielił nas pięciominutowy spacer. Pokój okazał się znakomity. Aneks kuchenny, telewizor, wifi, do dyspozycji również sauna.
Na miejsce dotarliśmy wczesnym popołudniem. Już się ściemniało, ale Maks chciał koniecznie na spacer. Z poprzedniej wizyty zapamiętał Bachusy. Chciał znowu ich szukać.
Spacerujemy po Zielonej Górze. Maks odnajduje Bachusa płci żeńskiej i mówi:
– Patrz tata, moja mama. Jest piękna.
Przemek nie może się powstrzymać i wrzuca zdjęcie na Facebooka z komentarzem:
– Ostrzegałem Kingę, że kiedyś w stroju kąpielowym zareklamuje naszą stronkę
Z tego wieczornego spaceru przywieźliśmy niezłe fotki. Wożony w bagażniku auta statyw w końcu się przydał.
Nie będziemy ściemniać i powiemy, że to trzecie miejsce noclegowe opłacone bonem turystycznym potrzebne nam było jako baza wypadowa do kilku miejsc, które chcieliśmy odwiedzić, by przygotować artykuły na bloga w ramach Mistrzostw Blogerów.
Ale przy okazji Maks mógł poszaleć z psem, zagłaskać kota i zobaczyć sowy, które mieszkały w dziupli przy domu. To miejsce wyjątkowe -cisza spokój i dookoła las. Dobrze, że było już po sezonie grzybowym i nas nie kusiło. Można było w spokoju posiedzieć na werandzie i podziwiać mgiełki nad łąkami z kieliszkiem dobrego wina, wyprodukowanego przez gospodarzy. Czego chcieć więcej? Taki wieczór się przydał, by zregenerować się po zwiedzaniu.
Z Winnicy w Proczkach mieliśmy dwa kroki do pałacu w Zaborze. Pokazać jednak chcemy cudowne ruiny pałacu w Zatoniu, oddalonym o kilka kilometrów.
Artykuł powstał w ramach Turystycznych Mistrzostw Blogerów, organizowanych przez Polską Organizację Turystyczną.