Śladami dawnej kopalni soli w Wapnie
Wapno to mała wieś pałucka w województwie wielkopolskim. Rzadko tu zaglądają turyści, a jeśli już, to przyciąga ich jeden cel. Pozostałości po kopalni soli, z którą związana jest jedna z największych katastrof górniczych w Polsce. W roku 1977 zapadła się ziemia i zniszczonych zostało 40 budynków. To cud, że nikt nie zginął. 1400 osób przesiedlono, to prawie tyle, co dzisiaj liczy mieszkańców Wapno. Skuszeni informacją o wpisaniu kilku budynków dawnej kopalni na listę zabytków ruszamy na wyprawę.
Założyliśmy, że jeśli teren będzie ogrodzony albo niebezpieczny, to wszystko skończy się na podziwianiu i fotkach zza ogrodzenia. Zbliżając się do Wapna, już z daleka dostrzegamy charakterystyczne wysokie budynki z czerwonej cegły. To nasz cel. Nawigacja jest niepotrzebna. Zostawiamy auto na parkingu w centrum miasta i ruszamy. Ulice puste, jakby miasto było wymarłe. Tylko z terenu kopalni dochodzą hałasy. Najwyraźniej działa tu jakaś firma. Za moment widzimy szyld-producent kostki brukowej. Idziemy szeroką drogą. Pod nogami beton, w szczelinach bujna roślinność, która nie walczy o przeżycie, tylko dzielnie kruszy starą nawierzchnię. Jest w natarciu, wygrywa. Widać, że mało samochodów tędy jeździ. Odwiedzając dawne tereny przemysłowe, lubimy obserwować ten proces. To nie apokalipsa, raczej dowód, że ludziom nie będzie tak łatwo zniszczyć przyrodę. Z kopalnianego ogrodzenia również niewiele pozostało. Teren jest ogólnie dostępny. Za moment wchodzimy do pierwszych starych hal.
Przyroda kontra beton
Jest środek lata. Krzaki, drzewa, pnącza, trawa wykorzystają każdy wolny kawałek ziemi. Opanowują budynki, ale większą pracę wykonuje człowiek. Śmieci, graffiti, powybijane szyby, powycinane i porywane metalowe elementy, cieńsze ścianki są pokruszone. Szkło i gruz chrzęści pod nogami. Trzeba uważnie stawiać kroki. Widowiskowe łączniki między budynkami kuszą. Są na wysokości kilku pięter, ale wszystkie wejścia na górę są zniszczone. Drewniane schody leżą w kanale z wodą, betonowe schody to tylko wielka hałda gruzu. Może to i dobrze. Wchodzenie na piętra zawsze kusi, ale jest niebezpieczne.
Katastrofa z roku 1977 i zamknięcie kopalni
Początki górnictwa w Wapnie sięgają roku 1828, kiedy zaczęto wydobycie gipsu. Podczas próbnych odwiertów w latach 1869-1873 wykryto sól, która występowała bardzo płytko, ale pokryta była czapą gipsowo-ilastą. Skały były silnie nawodnione, co stanowiło duże zagrożenie dla górników. Jednak kopalnia powstała. Pierwszy szyb oddano do użytku w roku 1911. Później powstał drugi szyb. Schodzono na głębokość 420 metrów. Po II wojnie zakład znacjonalizowano. Kopalnia Soli im Tadeusza Kościuszki-tak brzmiała oficjalna nazwa. Wydrążono kolejne szyby. Wydobycie stanowiło połowę całej krajowej produkcji soli. Pogoń za wynikami i rekordowym wydobyciem odbywała się kosztem bezpieczeństwa. Zbudowano zbyt cienką warstwę izolacyjną, oddzielającą pokłady soli od skał wodonośnych. 5 sierpnia 1977 woda zalała podziemne wyrobiska i doprowadziła do kilku zapadlisk na powierzchni. Żeby ratować miejscowość, ułożono 6- kilometrowy rurociąg i z pobliskiego jeziora wpompowano olbrzymie ilości wody do szybu. Jednak 28 października 1977 doszło do tragedii. 40 domów ziemia dosłownie pochłonęła. To cud, że nikt nie zginął. Katastrofa była objęta tajemnicą. W gazetach i dzienniku telewizyjnym o nich nie mówiono. Wyobraźcie sobie dzisiaj ten szum informacyjny. Miasteczko dziennikarskie pod kopalnią, relacje na żywo i tania sensacja. I tak źle i tak niedobrze. Czy naprawdę nie potrafimy wypośrodkować?
Zdjęcia ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Wągrowcu.
Zabytek na złom
Kopalnia została zamknięta. W budynkach na powierzchni działały różne firmy, ale z czasem coraz więcej pomieszczeń stało opuszczonych i niszczało. W roku 2018 na listę zabytków wpisane zostały: młyn solny, budynek kruszarki soli, dwie hale magazynów soli, dwie estakady komunikacyjne, budynek skażania soli oraz magazyn worków, Jednak kopalnia znika. Ochrona to fikcja. Zabytkową maszynę parową, napędzającą windę szybu kopalnianego, przed złomiarzami broni tylko rozmiar i waga.
Maszyna parowa i wielkie koło robią olbrzymie wrażenie. Zrobiliśmy tu niesamowite fotki. Na masywnej metalowej konstrukcji znajduje się data powstania.
Co dalej z kopalnią soli w Wapnie?
Od mieszkańców usłyszeliśmy pewną historię. Nie wiemy, ile w tym prawdy. W takich miejscach legendy powstają bardzo łatwo. Otóż całkiem niedawno pewien sprytny „biznesmen” kupił jeden z budynków. Wybrał ten z wielką maszyną parową. Plan miał prosty. Zamierzał oddać całe wyposażenie na złom. Kiedy ekipa zabierała się za demontowanie maszyn, pojawił się konserwator zabytków z decyzją o wpisaniu tego obiektu na listę zabytków. Tylko, co dalej z kopalnią? Czy urbexowi turyści to jedyne osoby, które będą docierać? Nam wizyta w Wapnie bardzo się podobała. Niesamowite miejsce i historia. W oficjalnych przewodnikach o niej nie przeczytacie. Na szczęście macie nas, zapraszamy do podróży z nami. W centrum Wapna znaleźliśmy jeszcze głaz z pamiątkowym napisem i kilka wagoników z kopalni. Tereny wokół Wapna znajdują się pod stałą obserwacją geologów. Sytuacja jest monitorowana. W kilku miejscach teren jest ogrodzony i nie wolno wchodzić. Tak to jest, kiedy człowiek chce być mądrzejszy od natury.