Historia lubi się powtarzać, czyli opowieść o kolejnym grzybku
Z wycieczki do Żywca przywieźliśmy fotkę dziwnego grzyba. Rósł sobie spokojnie w parku tuż pod zamkiem. W towarzystwie żółtych liści i zachodzącego słońca był bardzo fotogeniczny, dlatego znalazł się w naszej relacji.
Braliśmy go za trujaka. Jednak okazuje się, że to grzyb jadalny. To już drugi taki przypadek. W tamtym roku opisaliśmy siedzunia sosnowego.
Grzyb z Żywca to czernidłak kołpakowaty z rodziny pieczarek. W Polsce dość pospolity. Można go znaleźć nad brzegami rzek, na łąkach, pastwiskach i w lasach. Występuje często w bliskim sąsiedztwie człowieka, w przydomowych ogródkach, trawnikach, w pobliżu śmietników.
To grzyb jadalny i podobno bardzo smaczny. Jednak do spożycia nadają się tylko młode okazy, mające w całości zamknięte kapelusze, bez widocznych znaków czernienia. Owocniki czernidłaka są mało trwałe i w ciągu jednego dnia robią się czarne i zamieniają się w atramentową ciecz.
Grzybek, który nie znosi alkoholu
W atlasach i książkach o grzybach często pojawia się informacja, że grzyba tego nie należy spożywać w połączeniu z alkoholem. To nieprawdziwa informacja. Ta przestroga dotyczy czernidlaka pospolitego, grzyba dość podobnego, ale mającego zawsze gładkie i szare kapelusze.
Wiele osób uwielbia grzyby jako zakąskę zwłaszcza do mocnego alkoholu. Czernidłak pospolity w takim połączeniu staje się niebezpieczny. Wszystko przez zawartą w nim koprynę blokującą metabolizm alkoholu etylowego. Dochodzi do zatrucia organizmu objawiającego się czerwienieniem twarzy, uczuciem gorąca, wymiotami, bólami głowy. Grzyb potrafi spłatać psikusa nawet trzy dni spożyciu. Potrzebna jest dłuższa abstynencja.
Czernidlak kołpakowaty nazywany jest psim grzybem, nigdzie natrafiliśmy na informację, skąd pochodzi nazwa. Ktoś, coś wie?