Bułgaria

Nessebar

nessebar bułgaria podróze wycieczki wakacje turystyka

 

Nessebar to chyba największa atrakcja turystyczna Bułgarii. Miasto liczy około 10 tysięcy mieszkańców. Stare miasto jest położone na półwyspie. Do naszych czasów dotarło prawie niezmienione. To w zasadzie jeden wielki skansen architektoniczno- archeologiczny. Taki stan rzeczy miasto zawdzięcza swojemu położeniu. Historyczne zabudowania zajmują każdy metr kwadratowy niewielkiego półwyspu. Od lat trwała tutaj walka o każdy centymetr. Ulice są wąskie, nieprzystosowane do poruszania samochodem, chodników w zasadzie nie ma, piesi wykorzystują brukowaną ulicę. Domki są niewielkie, parter zbudowany z kamienia, piętro z drewna, wszystko to nadaje miastu niepowtarzalny charakter. Tutaj każdy kamień, brama, okno ma swoją historię. Kto poczuje ten klimat, może w tym miejscu spacerować godzinami.

Pierwszy raz w Nessebarze byłem kilka lat temu. Wiedziałem, że tutaj jeszcze wrócę. Za drugim razem zauważyłem małą pozytywną zmianę. Klimat miasta tworzą zabytkowe domy i ulice. Nie ma tutaj miejsca na współczesne rekwizyty, każdy z nich psuje to miejsce. Niestety cały czas mieszkańcy mają pozwolenie na wjazd samochodem. Spacerując musimy czasem przepuścić jakiś pojazd. Drugim elementem psującym to miejsce są wszechobecne stragany. I tu zauważyłem tą dobrą zmianę, jeszcze kilka lat temu większość stoisk zawalona była chińską tandetą. Obecnie przeważają pamiątki rękodzieła ludowego związane z historią tego miejsca. Następny raz muszę to miejsce zobaczyć w nocy albo nad ranem, kiedy stragany będą zamknięte i schowane. Niestety trochę na to poczekam. Maks musi podrosnąć do nocnego włóczęgostwa.

W Nessebarze warto zaglądać do cerkwi. Jest ich tutaj kilka, ale wszystkie są bardzo małe. Zwiedzanie trwa bardzo krótko, a wejście jest płatne. Dobrze, że to tylko kilka lew. Nam najbardziej spodobała się cerkiew Świętego Stefana z unikatowymi średniowiecznymi malowidłami na ścianie. Świątynia podczas tureckiego panowania została zniszczona. Nie wszystkie malowidła udało się uratować, bezczelni najeźdźcy malowali ściany wapnem, chcąc je całkowicie zniszczyć.

W Nessebarze znajdziemy ślady po wszystkich kulturach zamieszkujących półwyspem, od najstarszych Traków, przez Greków, Rzymian, Słowian i Turków.

Na sukces turystyczny miasta rzutuje także bliskie położenie Słonecznego Brzegu. Kurort ten zaczął się rozwijać w latach 60- tych XX wieku i był jedną z największych atrakcji byłego bloku socjalistycznego. Szerokie piaszczyste plaże oraz ciepłe morze przyciągały miliony turystów. Znajdujący się w pobliżu Nessebar był zapyziałą osadą rybacką. Powoli turyści zaczęli go doceniać. Tym bardziej, że z betonowych kurortów postawionych w czasach ludowej demokracji do zabytkowego miasteczko można było dotrzeć spacerkiem po plaży.

Dzisiaj to jedno z bardziej unikatowych miejsc na mapie Europy. Nie zepsute przez władze komunistyczne dobudowywaniem współczesnej architektury. Tutaj nie potrzeba przewodnika. W godzinę można obejść cały półwysep, przejść chyba wszystkie uliczki, zajrzeć na podwórka i klimatyczne zaułki. Potem wędrować kolejny raz, zatrzymać się na kawę w knajpce z tarasem wychodzącym na morze lub też zamówić obiad. Ceny w Bułgarii są tak przystępne dla nas, że nawet w tym obleganym przez turystów z całego świata miejscu nie musimy się obawiać finansowej wpadki. Przy okazji trzeba powiedzieć, że Bułgarzy odrobili lekcje z turystyki na piątkę. Z państw bloku socjalistycznego mieli i tak duże doświadczenie, lata wolności wykorzystali maksymalnie. Wystrój knajpek, obsługa w restauracjach, smaczne jedzenie i życzliwość ludzi to wielki plus tego miejsca. W wielu krajach mogliby się od Bułgarów uczyć.

Na koniec kilka wiadomości praktycznych dla turystów, którzy do Bułgarii przylecieli samolotem z myślą o wypoczynku nad morzem, a nie zwiedzaniu. W większości miejscowości i kurortów położonych do 100 kilometrów od Nesebyru można dostać się specjalnymi busami nastawionymi na turystów. Koszt przejazdu nie powinien być większy niż 10 lewa. Jak już pisaliśmy, Bułgaria cenowo jest bardzo przystępna. Prawie 50 kilometrów pokonaliśmy taksówką za 120 lewa. W obie strony i do tego taksówkarz czekał na nas, kiedy my zwiedzaliśmy. Kilka godzin postoju nie było mu straszne, a do tego świetnie mówił po angielsku i okazał się bardzo miłym człowiekiem.