Czechy

Praga

 

Miasta po zmierzchu ujawniają swoją prawdziwą twarz. Odwiedzając po raz kolejny czeską Pragę, postanowiliśmy urządzić sobie nocny spacer. To miasto do tego celu nadaje się znakomicie. Można powiedzieć, że Praga nie zasypia nigdy, ale tak jest w wielu dużych, turystycznych miastach. Życie nocne toczy się w restauracjach, klubach, pubach, ale i na zabytkowych uliczkach, a przede wszystkim na moście Karola. Jednak oświetlone latarniami miejsca nie interesują nas. Owszem fajnie wychodzą na fotkach, ale my podążamy śladami mrocznej przeszłości tego miasta. Zaskoczeni? Pewnie wielu z was tak. Podróżując po Czechach samochodem łatwo zauważyć, że życie w małych miasteczkach zamiera zaraz po zmierzchu. Ulice pustoszeję, na chodnikach nie spotkamy przechodniów, nawet światła w oknach domów szybko gasną. Nie widać też niebieskiego blasku telewizorów. Zespół Lombard raczej nie wypromowałby tutaj „Szklanej pogody”.

 

 

Dlaczego Praga jest inna od reszty kraju? Co tajemniczego zamierzamy odszukać w czeskiej stolicy? Odpowiedzi należy szukać w historii. Wszystko zaczęło się od ekscentrycznego cesarza Rudolfa II Habsburga, który z Pragi uczynił miasto alchemików, szarlatanów, znachorów. Adeptów czarnej magii opłacał sowicie, więc nie ma co się dziwić, że przyjeżdżali oni z całej Europy żądni sławy, pieniędzy i poklasku. Nie przeszkadzało im nawet to, że cierpliwość władcy czasem szybko się kończyła i niepowodzenie w poszukiwaniu kamienia filozoficznego, zamieniającego żelazo w złoto można było przepłacić wtrąceniem do lochu. Centrum alchemii stały się Hradczany, dzielnica królewska.

Spacerując nocą rozglądajmy się uważnie. Dawni alchemicy pracowali nad wieloma wynalazkami. Zajmowali się  oprócz produkcji złota również czarami i miksturami, które miały dawać nieśmiertelność, a może nawet przenosić w czasie. Prawdopodobieństwo spotkania adepta sztuk magicznych jest tutaj bardzo duże. W dzień możemy na Hradczany powrócić i zwiedzić dawną wierzę prochową, w której pracowali alchemicy. Dzisiaj znajduje się tutaj muzeum praskiej alchemii.

 

 

Równie ciekawe eksperymenty magiczne odbywały się w dzielnicy żydowskiej. To tutaj mieszkał słynny rabin Jehuda Löw ben Bekalel. W tym miejscu wspomnę, że urodził się w Poznaniu, gdzie przed muzeum narodowym stoi pomnik jego dzieła. Jehuda studiował kabałę i wiedzę tajemną. Kiedy w Pradze nasiliły się ataki na ludność żydowską postanowił wykorzystać swoją tajemną wiedzę i stworzył potwora z gliny. Popełnił straszny błąd, ponieważ ulepił postać wielkości dorosłego człowieka, a zgodnie z tym co znalazł w starych księgach wystarczyłaby tylko garść gliny. Po wypowiedzeniu zakazanego imienia boga potwór urósł do strasznych rozmiarów. Napis „emet”, czyli prawda wyryty czole ożywił stwora. Tak powstał Golem, żywy człowiek z gliny, ale bez duszy.

Golem zamieszkał wraz ze swoim stwórcą, ale wkrótce zaczęły się kłopoty. Przywołana do życia istota miała być bez duszy, posłuszna i pozbawiona pragnień, lecz potwór wymykał się w nocy w poszukiwaniu własnego życia. Zapragnął mieć żonę, jadać normalne posiłki i bawić się z dziećmi. Wszędzie tam, gdzie się pojawił siał zniszczenie i śmierć. Nie robił tego celowo, po prostu gliniany potwór był bardzo niezdarny. Rabin musiał go zniszczyć. Golem był nieśmiertelny, w takich przypadkach potrzebna jest magia. Wystarczyło zmazać jedną literę ze słowa „emet” i powstał napis – śmierć”. Po golemie została kupa piasku i gliniane serce. Jehuda Löw ukrył je na strychu synagogi. Dzisiaj znajduje się w niej muzeum żydowskie. W przeszłości na strych zakradł się jeden z rabinów. Powrócił cały roztrzęsiony na granicy utraty zmysłów, coś bełkotał niewyraźnie. Później już nikt nie miał odwagi poszukiwać serca. Jednak nie mamy pewności, czy jakiś szaleniec nie ożywił ponownie Golema. Tym bardziej, że sztuka ta nie jest już tajemnicą, każdy wie jak to zrobić, a w Pradze wszystko jest możliwe

 

 

Zwiedzając Pragę w dzień każdy zobaczy słynny zegar Orloj. W przewodniku przeczytamy tragiczną historię śmierci jego twórcy, który po ukończeniu dzieła swojego życia został oślepiony, by w innym mieście nie zbudował podobnego cuda. Zrozpaczony zegarmistrz zabił się rzucając się w wielkie tryby zegara. Maszyna aż 80 lat czekała na naprawę, lecz teraz w okolicach wieży zegarowej możemy spotkać ducha o twarzy bez oczu. To sam mistrz Hanuš z Růžy, twórca wspaniałego zegara.

 

 

W mroczny klimat miasta wpisuje się również twórczość Franza Kafki. Praga nauczyła się na sławnym pisarzu robić niezły interes. Jego imię i nazwisko pojawia się na wielu pamiątkach z Pragi. Kto kocha jego twórczość raczej tym faktem nie będzie zachwycony. Po prostu Kafka nie pasuje na idola popkultury. Warto zobaczyć dom, w którym mieszkał. W sklepie pasmanteryjnym jego ojca jest teraz księgarnia. Możemy też odwiedzić jego grób na cmentarzu. Na szczęście tutaj nie ma tłumów. Jest cisza, zamiast znicza połóżmy kamyk na jego grobie.