PolskaPomorskieZachodniopomorskie

Bałtyk

 

Bałtyk wakacje morze turystyka polskie morze plaża piasak podróże przewodnik turysyka

 

Maks pierwszy wyjazd nad morze zaliczył mając niecałe pięć miesięcy. Był sierpień, środek lata, ale wiadomo jak jest z naszym Bałtykiem. W tym tekście nic o zwiedzaniu nie będzie. Całą naszą uwagę skupiliśmy na maluchu. Wielu rodziców bardzo sceptycznie pochodzi do wyjazdów wakacyjnych z niemowlakami. Nie będziemy ukrywać, dla nas też to było wyzwanie. Byliśmy pełni obaw. Przede wszystkim decydując się na wakacje nad morzem, rodzice powinni być świadomi, że z klasycznego plażingi nici. Na szczęście leżenie i smażenie się na plaży nigdy nie było naszym ulubionym zajęciem.

Podczas tego wyjazdu pierwszy raz na plaży wtopiliśmy się w tłum plażowiczów, odgrodziliśmy parawanem i postawiliśmy parasol. To rekwizyty niezbędne w przypadku dziecka. Maks spisał się doskonale, lubił poleżeć i popatrzeć na fale, ale już wtedy, choć nawet jeszcze nie siedział, głównym jego zajęciem było zaczepianie plażowiczów. Wybierał sobie osobę i czekał na kontakt wzrokowy, potem posyłał swój magiczny uśmiech i niebyło osoby, która by mu nie odpowiedziała.

Maks ma silne uczulenie na białko zawarte w mleku. Zanim lekarze dobrali odpowiednie mleko jego skóra, również na twarzy przypominała jedną wielką ranę. Pomogło mleko przypisywane w najcięższych przypadkach. Jednak wysypki na skórze pojawiały się cały czas. Tygodniowy pobyt przekonał nas, że alergia ujawnia się w połączeniu z przebywaniem w brudnym powietrzu Poznania. Nad morzem już drugiego dnia było widać poprawę. Z nad morza wracaliśmy z dzieckiem o idealnie gładkiej skórze. Tak było podczas każdego kolejnego wypadu w teren dłuższego niż dwa dni.. W styczniu 2017 roku Poznań wskoczył na drugie, niechlubne miejsce pod względem zanieczyszczenia powietrza. Pobiliśmy nawet Pekin. Mamy więc motywację, by jak najczęściej z Maksem wyjeżdżać. Każda wycieczkę traktujemy jak wyjazd do sanatorium,

Wyjazd do Dziwnówka po raz kolejny przekonał nas, że baza noclegowa nad Bałtykiem pozostawia wiele do życzenia. Najbardziej denerwuje naciąganie przy zakwaterowaniu rodziny z dziećmi. Cena liczona jest nie od wielkości kwatery, ilości pokoi tylko zawsze od liczby osób. Płacimy za każde dziecko, powyżej drugiego roku życia jak za osobę dorosłą. W ten sposób kwatery nad Bałtykiem w porównaniu na przykład z Chorwacją stają się bardzo drogie. O ich standardzie i wyposażeniu już nie wspominając. Ponieważ na wyjazd zdecydowaliśmy się w ostatnim momencie mieliśmy problem ze znalezień noclegu. Wylądowaliśmy na kwaterze w domku jednorodzinnym przerobionym na pensjonat. Mieliśmy mały pokój, z małym oknem, bez balkonu, bez miejsca parkingowego, bez dostępu do ogrodu i miejsca na grilla. Jednak pogoda dopisała i mogliśmy cały czas przebywać nad morzem i na spacerach.

Spotkała nas również jeszcze jedna niemiła niespodzianka. Właścicielka źle zaplanowała przyjmowanie gości i skróciła nas pobyt o jeden dzień. Poinformowała nas o tym w ostatniej chwili. Takie zachowanie całkowicie ją dyskwalifikuje i pokazuje, że nie powinna prowadzić takiej działalności. Dla nas była to nauczka, że na przyszłość należy brać pokwitowanie na piśmie, a najlepiej staranniej wybierać noclegi.

Bałtyk rządzi się swoimi prawami, ma wiele minusów, ale niestety mamy sentyment do naszego morza i zapewne jeszcze nie raz tutaj się pojawimy. Już ze starszym dzieckiem, tak by pokazać mu wiele fajnych miejsc, bo przecież nie o leżenie na plaży nam chodzi. Kinga kiwa głową z oburzeniem, ona czasem lubi marnować czas na nic nie robieniu na plaży.

Ten tekst pisaliśmy rok od wyjazdu, zaraz po powrocie z kamienistej Chorwacji, myśl o ciepłym i delikatnym piasku pod stopami trochę poprawiła nam humor.