Łódź
To był spacer przy okazji. Będąc w Łodzi, udało nam się wygospodarować trochę czasu. Piękne miasto kusiło. Wędrówkę zaczęliśmy od numeru 1 na ulicy Piotrkowskiej. Zaglądaliśmy w bramy i poprzeczne uliczki. Przed zmrokiem doszliśmy zaledwie do numeru 150. Łódź to Piotrkowska. Przynajmniej przy tak krótkiej wizycie. Zobaczcie, co udało się nam zobaczyć i sfotografować.
Plac Wolności
Spacer zaczęliśmy od numeru jeden na Ulicy Piotrkowskiej. Rzuciliśmy jeszcze okiem na Plac Wolności. Na środku stoi pomnik Tadeusza Kościuszki. Obok jest wejście do nietypowego muzeum mieszczącego się w podziemnym zbiorniku na wodę. Miejsce to potocznie nazywa się Dętka. To fragment miejskich kanałów. Niestety w okresie zimowym muzeum jest nieczynne. Byliśmy strasznie rozczarowani.
W jednej z kamienic przy placu znajduje się muzeum farmacji, ale zerknęliśmy tylko na stare aptekarskie wyposażenie w oknie wystawowym.
Kościół Zesłania Ducha Świętego
Budynek stoi pod numerem 2 na Piotrkowskiej. To dawny kościół ewangelicki zbudowany w latach 1826-1828. W latach późniejszych, kiedy gmina ewangelicka mocno wzbogaciła się, nastąpiła mocna przebudowa kościoła.
Dawniej świątynia była pod wezwaniem Świętej Trójcy.
Budynek z zewnątrz prezentuje się przeciętnie, ale za to środek jest cudowny. Kościół zbudowany jest na planie krzyża greckiego, znajdziemy tu nietypowe kolory i piękne organy.
Pomniki
Łódź to miasto ozdobników. Mamy pomniki, ławeczki, fontanny, murale. Wszystko to sprawia, że na turystów na każdym kroku czeka wiele niespodzianek. Takich atrakcji nie szukaliśmy, zdaliśmy się na szczęście.
Na samym początku Piotrkowskiej znaleźliśmy latarnika. Jednak okazało się, że nie o lampy gazowe tu chodzi. Ten pomnik przedstawia elektryka i powstał w setną rocznicę uruchomienia pierwszej elektrowni w mieście.
Po drodze spotkaliśmy jeszcze kilku znajomych: Tuwima, Reymonta, Rubinsteina i uroczego Misia Uszatka, który zachęcał nas do wędrówki w głąb ulicy.
– Szybko, idźcie tam!- zachęcał. Dowcipniś miał szczęście, że nie było z nami Maksa. Inaczej by mówił, kiedy dopadłby go nasz maluch.
Przeszłość
Łódź się zmieniła. Spacerując Piotrkowską widać to znakomicie, ale wystarczy czasem wejść do bramy, by poczuć dawny klimat. Miejsc czekających na remont jest tu bardzo dużo. Dla fotografów to raj. Oczywiście, jeśli ktoś lubi taki klimat na fotkach.
Artystyczne podwórko
Idąc Piotrkowską, często wchodziliśmy również w uliczki poprzeczne. Dzięki temu udało się na ulicy Więckowskiego 4 zobaczyć nietypowe podwórko. Na elewację kamienicy został przeniesiony obraz „Narodziny dnia” autorstwa Wojciecha Siudmaka.
Nie jest to obraz namalowany. Wyjątkowość przedsięwzięcia polega na tym, że dzieło umieszczono na 260 płytach gresowych, z których największa mierzy dwa metry, najmniejsza zaś 25 centymetrów, precyzyjnie rozmieszczonych na ścianach budynku.
W Łodzi znajdziemy jeszcze dwa podobne podwórka. Przy ul. Piotrkowskiej 3 atrakcją turystyczną stał się „Pasaż Róży” Joanny Rajkowskiej, a na ścianie budynku przy ul. Traugutta 10 zagościli „Sąsiedzi” hiszpańskiego rzeźbiarza Isaaka Cordala.
#colorcity
Pod tym hasztagiem na Instagramie kryją się na ogół fotki murali. Łódź ma ich mnóstwo. Znajdziemy je na elewacjach budynków odremontowanych, w których wielki mural jest dodatkową ozdobą. Takie prace są zawsze opatrzone tablicą informującą, kto jest autorem, ale w mieście wypatrzymy też mnóstwo klasycznej sztuki ulicy. Słyszycie ten krzyk młodych artystów, którzy spontaniczność i nielegalność pracy uważają za wartość nadrzędną w tej działce?
W Łodzi życie realne łączy się ze scenami na murach. Przechodnie stają się aktorami na wielkich muralach, a rysunkowe tramwaje wyjeżdżają na ulice miasta. Łódź przenosi w inny wymiar. Nie każdy to lubi, nie każdy dostrzega. Miasto wciąga do gry, szybko uzależnia.
Kontrasty
Nie ma chyba drugie takiego miasta w Polsce, które pozwalałoby robić takie foty w wersji hurtowej. Nowe i stare obok siebie. Taka jest Łódź, pełna kontrastów i przeciwieństw.
Jesteśmy piękne – mówią ponad stuletnie staruszki w Łodzi i przeglądają się godzinami w lustrze.
Fontanny
Łódź odwiedziliśmy zimą i miejskie fontanny nie działały, ale zwrócili uwagę na piękne i stylowe rzeźby. To projekt „Fontany dla ludzi” wykonany przez zakład wodociągów i kanalizacji. Kilka takich cudnych ozdobnych zobaczyliśmy.
Gadzinówka
Pod numerem 86 kryje się Kamienica pod Gutenbergiem. Naszą uwagę przykuły smoki na elewacji. Kiedyś znajdowała się tu redakcja polskiej gazety. Jednak w roku 1918 została zamknięta i w jej miejsce powstała proniemiecka gazeta. Polacy takie tytuły nazywali gadzinówkami. Smoki są więc wyjątkowo na miejscu.
W Łodzi zastała nas noc. Dotarliśmy gdzieś w okolice numeru 150. To, co zobaczyliśmy, bardzo nam się spodobało. Na pewno tu wrócimy, przecież Łódź to nie tylko ulica Piotrkowska, choć wielu tak uważa. Miasto nas zaintrygowało.