Ruchome wydmy w Łebie
Zwiedzanie ruchomych wydm w środku upalnego lata to jedno z większych naszych wyzwań. Polskę w tym roku nawiedziła prawdziwa fala upałów, temperatura w dzień dochodziła do 35 stopni. Postanowiliśmy wyruszyć w drogę późnym popołudniem i obejrzeć zachód słońca nad wydmami.
Na ogół mało narzekamy na ceny biletów i usług, ale tym razem będzie inaczej. Niestety przyjemność zobaczenia ruchomych wydm to dość droga atrakcja.
Zacznijmy od parkingu. Z centrum Łeby na wydmy jest prawie 14 kilometrów. Ostatni odcinek drogi prowadzący do Słowińskiego Parku Narodowego pozbawiony jest miejsc parkingowych. Wszędzie na poboczu obwiązuje zakaz parkowania. W ten sprytny sposób skazani jesteśmy na płatny parking przy wejściu do parku. Koszt to 5 złotych za każdą rozpoczętą godzinę. Z parkingu na wydmy czeka nas około 6-kilometrowy spacer, plus pobyt na miejscu i droga powrotna, łatwo obliczyć, że minimum zapłacimy 30 złotych.
Bilet wstępu do parku kosztuje 6 złotych, ulgowy 3 zł.
Kto nie chce maszerować 6 kilometrów w jedną stronę, ma trzy opcje do wyboru:
1) Jazda meleksem, koszt biletu w jedną stronę to 15 złotych, 9 złotych ulgowy
2) Wypożyczenie roweru- 12 złotych za godzinę.
3) Rejs statkiem – 14 złotych, ulgowy 10 złotych. Uwaga! Statkiem pokonamy tylko połowę drogi, czyli czeka nas jeszcze 3-kilometrowy spacer.
Sumując poszczególne koszty, wyjdzie całkiem spora sumka. Kto przyjedzie własnym rowerem, zapłaci na wydmach za parkowanie. W sumie takie nastawienie na wyciągnięcie pieniędzy od turystów jest trochę śmieszne.
Narzekanie mamy za sobą, teraz będą już tylko same zachwyty. Ruchome wydmy to niesamowite miejsce. Oglądane o zachodzie słońca potrafią zauroczyć podwójnie.
Jezioro
Zaraz za kasami do parku czeka pierwsza atrakcja- wysoka wieża widokowa. Warto na nią się wdrapać. Rozciąga się z niej piękny widok na Jezioro Łebsko. To trzecie co do wielkości jezioro w Polsce, największe z przybrzeżnych. I tu ciekawostka- zbiornik powstał poprzez zalanie łąk przez wody morskie, a nie zamknięcie zatoki. Od strony północnej brzeg stanowią ruchome wydmy, dlatego cały czas dochodzi do zmian powierzchni, jezioro zmniejsza się z każdym rokiem. Zbiornik w kilku miejscach ma kontakt z wodą morską, dlatego jezioro należy do kategorii słonowodnych,
U stóp wieży widokowej znajduje się pomost, z którego odpływa stateczek kursujący na wydmy.
Droga
Wyprawa na wydmy, jeśli nie chcemy iść na łatwiznę i korzystać z meleksów, to kilkugodzinny spacer. Czy warto decydować się na takie rozwiązanie? Zdecydowanie – tak.
Droga do celu prowadzi przez las. Czeka nas sześciokilometrowy spacer, ale też kilka atrakcji. Po drodze natrafimy na tablice informacyjne o roślinności, zwierzętach i samych wydmach. Las jest gęsty, idziemy w cieniu chronieni przed morderczymi promieniami słońca.
Odnajdujemy mały poniemiecki bunkier. W czasie wojny znajdował się tu poligon doświadczalny. Niemieccy naukowcy pracowali nad rakietami. Projekt nazwali „Córka Renu” i „Posłaniec Renu”. Był to program naukowy zupełnie niezależny od rakiet typu V2. Kiedy do Łeby zbliżała się Armia Czerwona, ośrodek wysadzono w powietrze. Dla zatarcia śladów wywieziono nawet gruz.
Po wojnie w tym miejscu znajdował się ośrodek eksperymentalny polskiego programu rakietowego. W latach 60. zbudowano i wystrzelono stąd kilka rakiet meteorologicznych. Pracowano też nad rakietą zdolną wynieść na orbitę satelitę. Projekt, mimo że był zaawansowany, porzucono.
Muzeum Wyrzutnia Rakiet, która znajduje się w połowie drogi na wydmy, prezentuje eksponaty z polskiego projektu. Kto szuka atrakcji z czasów wojny, będzie zawiedziony. Bilet wstępu kosztuje 14 złotych.
W lesie znaleźliśmy nietypowy znak drogowy – uwaga żaby!
Wydmy
Ruchome wydmy w Słowiński Parku są największymi w Europie. Robią naprawdę wielkie wrażenie. Z drogi prowadzącej przez las wychodzimy wprost na Łącką Górę, czyli największą wydmę w Łebie. Jej nazwa pochodzi od osady, która w przeszłości wydma zasypała. Piaski poruszają się z prędkością nawet 10 metrów na rok. Latem wędrówka zostaje wstrzymana, ale wiosną i jesienią, kiedy wiatr wieje najsilniej, wydma porusza się najszybciej i zasypuje wszystko, co znajdzie na swojej drodze. W wielu miejscach wystają tylko czubki martwych drzew. Z tonami piasku nikt nie wygra.
Plaża
Wydma ma około 40 metrów wysokości, z trudem wspinamy się na jej szczyt, aż strach pomyśleć jaka temperatura panuje tu w południe. Słońce jest jeszcze dość wysoko nad horyzontem. Idziemy po zboczu wydmy w kierunku morza. Spacer nie jest łatwy, ale plaża robi wrażenia. Zejście do wody jest łagodne, długo jest płytko. To chyba najładniejsza plaża nad naszym Bałtykiem.
Zachód słońca
Na plaży czekamy, aż słońce zbliży się do widnokręgu. Wtedy wspinamy się na Łącką Górę. Widok zapiera dech w piersi, po sam horyzont rozciągają piaski, które w zachodzącym słońcu nabierają zupełnie innych kolorów. Obserwujemy festiwal czerwieni i żółci.
Ślub
Na wzgórzu wydmy jesteśmy przez dłuższy czas sami. Wkrótce dostrzegamy dziwną parę, kiedy podchodzą bliżej, okazuje się, że to para nowożeńców, która postanowiła o zachodzie słońca urządzić sobie sesję fotograficzną.
Sarenka
Słońce szybko gaśnie. Na wydmach znowu jesteśmy sami. Czas wracać, czeka nas przecież jeszcze sześciokilometrowy spacer przez las. Wtedy dostrzegamy czarny punk poruszający się po zboczu wydmy, w miejscu, gdzie obowiązuje zakaz wstępu. Zmieniamy obiektyw na tele i fotografujemy sarenkę.