PolskaWielkopolskie

Zamek w Stobnicy to nie jedyna atrakcja w okolicy

Trzeba przyznać, że mała Stobnica w Wielkopolsce położona na skraju Puszczy Noteckiej rozgłos zyskała głównie dzięki budowie kontrowersyjnego zamku. W ostatnich latach byliśmy tam kilka razy. Celem naszych wycieczek były inne atrakcje w okolicy, ale z uwagą obserwowaliśmy, jak mury zamku coraz wyżej wznoszą się nad lasem. O zamku napiszemy kilka słów, ale chcemy wam pokazać nieczynny most kolejowy nad Wartą, stary cmentarz ewangelicki i zachęcić do wędrówki na szlaku leśnym w Dolinie Kończaka.

Stobnica ma długą historię. Pierwsze wzmianki w dokumentach pochodzą z roku 1388. Prawa miejskie uzyskała na początku XIV wieku. Jednak straciła je w roku 1795. Miejscowość słynęła z tartaków, młynów oraz kuźni, które rozlokowane były wzdłuż rzeki Kończak. To tutaj najdłużej w Wielkopolsce działał zakład wytopu żelaza.

Kontrowersyjny zamek w Stobnicy

Jadąc do miejscowości od strony Obornik, za którymś zakrętem, nagle ponad lasem wyłaniają się mury gigantycznej budowli. Kształt jednoznacznie nawiązuje do średniowiecznych zamków, ale wprawne oko z mniejszej odległości od razu wyłapie fałszujące akordy. Choć architekt bardzo się starał, a inwestor wydał mnóstwo szmalu, nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z małym koszmarem. Próbowano nawet naśladować historyczny rozwój zamków. Jest zamek górny i dolny, imitacja murów obronnych i odbudowana w neogotyckim stylu wieża. Możemy też pisać o przekrętach przy wydawaniu pozwolenia na budowę. Sprawą zajmuje się prokuratura, a marszałek województwa stracił posadę. Tylko po co? Nic to już nie zmieni. Pseudo zamek nie zostanie rozebrany. Mieszkańcy bronią inwestycji. Rozumiemy ich, liczą na nowe miejsca pracy. Pod zamkiem zawsze spotykamy turystów, którzy zaintrygowani przyjeżdżają oglądać budowę. Często z odległych stron Polski. Niestety zamek jest skutecznie ukryty za płotem z drutem kolczastym, a terenu pilnuje strażnik i kilka kamer. Nie ma miejsca, z którego zamek dobrze widać. Turyści skarżyli się, że negocjacje ze strażnikiem nic nie dają. Wejść na teren nie można. W sieci jest kilka relacji fanów urbexu, którzy nielegalnie przedarli się za płot. Penetrowali nawet budowlę od środka. Możecie odszukać i pooglądać. Nasz te materiały ostatecznie przekonały i znamy odpowiedź na pytanie: ładny czy kiczowaty, podziwiać czy krytykować, chwalić się czy przemilczeć? Żal tylko, że inwestor nie uratował, któregoś z historycznych zamków lub pałaców. Przecież opuszczonych obiektów, czekających na remont mamy mnóstwo.

Nieczynny most w Stobnicy

Most został zbudowany w latach 1909-1910 i obsługiwał linię kolejową Oborniki- Wronki. W szczytowym okresie eksploatacji średnio na dobę przez most przejeżdżało 6 pociągów osobowych i od czasu do czasu skład towarowy. Pod względem konstrukcyjnym to podobno unikatowa budowla. Nie będziemy was zanudzać inżynierskimi danymi, ale rzeczywiście most oparty tylko na dwóch przęsłach wygląda imponująco. Do tego dochodzi dość długi odcinek mostu wiszący nad terenami zalewowymi. Linia wraz z mostem użytkowana była przez PKP do obsługi ruchu pasażerskiego do 31 sierpnia 1991 r., a ruchu towarowego do 22 grudnia 2000 r. Tory kolejowe po obu stronach mostu zostały rozebrane.

PKP nie przyznawało się do obiektu i próbowało most przekazać samorządowi. Jednak kiedy nadarzyła się okazja do zarobku, PKP zaproponowała wysadzenie mostu na potrzeby produkcji hollywoodzkiego filmu. Most w Stobnicy pojawił się jako propozycja, kiedy w obronę wzięto most w Pilchowicach. Na szczęście oba zabytki udało się uratować.

Most nie wysadzono, ale do uratowania obiektu droga daleka. Na razie most stoi i rdzewieje. Stał się lokalną atrakcją. Deski i belki w wielu miejscach są przegniłe. Niebezpiecznie się uginają, w prześwitach widać lustro wody, w zasadzie nie ma żadnych barierek zabezpieczających. Ryzykanci po moście przejeżdżają na rowerze. Strażacy i policjanci ratowali tutaj młodego chłopaka, który z mostu zszedł po linie w dół i w połowie drogi stracił siły i zawisł nad wodą, czekając na pomoc. Żartujemy, że most jest niezniszczalny. Podczas wojny most przetrwał dwie próby wysadzenia. Pierwszy raz przez żołnierzy wojska polskiego w dniu 1 września 1939 r. Most się tylko złamał i ugiął do wody. Niemcy most odbudowali w 1941 roku. Zimą 1945 roku wycofujące się wojsko niemieckie wysadziło most po raz drugi, lecz i tym razem się nie udało.

Cmentarz ewangelicki

W drodze do głównego wejścia do zamku będziecie przejeżdżać obok cmentarza parafialnego. Tuż przed nim, zatopiony w zieleni lasu odchodzi w niepamięć stary cmentarz ewangelicki. Znajdziecie tu kilka klimatycznych nagrobków. Najstarsze pochodzą z początku XIX wieku. Warto się zatrzymać i obejrzeć. Na takie okazje mamy zawsze w bagażniku auta znicze. Dla Maksa to znakomita lekcja, że o nieobecnych należy pamiętać. Nie ważne jest wyzwanie, religia i język. Na tym małym skrawku ziemi leżą ludzie, którzy tworzyli Stobnicę. O historii cmentarza niewiele znaleźliśmy informacji.

Dolina Kończaka

Na koniec proponujemy wędrówkę szlakiem przyrodniczym wzdłuż rzeki Kończak, która jest prawym dopływem Warty. To mała rzeka. Co prawda płynie przez trzy gminy i ma 23 kilometry długości, ale nie jest szeroka i wody w niej przeważnie mało. Na początek ścieżki edukacyjnej Dolina Kończaka dotrzecie, jadąc w głąb lasu. Najpierw po prawej stronie będzie cmentarz, potem po lewej główny wjazd do zamku. Po kilkunastu metrach skręcicie w lewo. Dojazd na parking leśny jest dobrze oznakowany. Na miejscu czeka duża wiata, gdzie można zrobić piknik. Szlak ma długość 7,7 kilometra. jest dobrze oznakowany (szukajcie czarnego bobra na białym tle). Po drodze czeka na was 12 tablic informacyjnych. Poznacie życie w lesie. Informacje zapisane są również językiem Braille’a.

Przejście trasy zajmuje od 2 do 3 godzin. My całość przeszliśmy tylko za pierwszym razem. Potem skręcaliśmy w las i wędrowaliśmy swoimi ścieżkami. Okolica jest malownicza. Lubimy takie fotki. Niby zwykły las, a powstają bajkowe ujęcia.

Jednym z przystanków są Stobnickie Babki, czyli kilka wiekowych sosen o imponującym obwodzie pnia. Jednak większe wrażenie robią dziwne kształty gałęzi.

Najpiękniej na trasie robi się jesienią. To znakomity czas na wędrówki i podziwianie kolorów. Wtedy również pojawia się kolejna atrakcja, czyli grzyby. Jadalnych przywoziliśmy stąd mnóstwo. Lubimy również trujaki. Oczywiście na fotkach.

O atrakcjach w okolicy już kiedyś pisaliśmy. Wtedy jednak poruszaliśmy się po terenach na drugim brzegu Warty. Most w Stobnicy podziwialiśmy z wioski Brączewo. Tam też dotarliśmy do starej niemieckiej fabryki amunicji z czasów II wojny. Cały tekst znajdziecie pod tym linkiem – Nieczynny most kolejowy.

Na mapach Google w dziwnych okolicznościach przepadł ostatnio znaczek z lokalizacją zamku. Poniżej nasza mapa z zaznaczonymi miejscami, które opisujemy w artykule.