Site icon GRAFY W PODRÓŻY

Muzeum Zimnej Wojny w Podborsku – sowiecki schron z głowicami nuklearnymi

Muzeum Zimnej Wojny w Podborsku

Zwiedzamy obiekt wyjątkowy. Już wiele razy pokazywaliśmy na naszej stronie opuszczone obiekty wojskowe. Schrony w Podborsku biją inne podobne obiekty na głowę. Tu czas się zatrzymał. Kilka czynników spowodowało, że oglądamy tajny projekt sowiecki w stanie idealnym. Historycy mówią, że zachował się w 92% w stanie oryginalnym. Schrony Podborsku po opuszczeniu przez Armię Czerwoną zostały zamknięte i zabezpieczone. Złomiarze, szabrownicy i fani militariów nie mieli tu wstępu. W roku 2016 powstało oficjalne muzeum prowadzone przez Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu i choć minęło ponad 30 lat, to obiekt wygląda tak, jakby żołnierze radzieccy wyszli wczoraj.

W podziemnym magazynie na głowice atomowe wyposażenie pozostało prawie w stanie nienaruszonym

Jak dotrzeć do schronów w Podborsku

Muzeum Zimnej Wojny w Podborsku znajduje się w odległości 50 kilometrów od Kołobrzegu i zaledwie 35 km od Koszalina. To doskonała okazja dla letników wypoczywających nad Bałtykiem, żeby oderwać się od plażowania. Do muzeum prowadzą dwie drogi:

W lesie wypatrujemy betonowe stróżówki dla wartowników
Oczywiście trzeba zajrzeć do środka

Informacje praktyczne

Pod ziemią niezależnie od pory roku utrzymuje się stała niska temperatura
To oczywiście atrapa głowicy atomowej

Zimna wojna

Zwiedzając muzeum, przenosimy się do czasów, w których podział polityczny na mapie świata wyglądał zupełnie inaczej. Polska należała do Układu Warszawskiego, Berlin podzielony był murem, a między NATO a krajami bloku socjalistycznego w najlepsze trwała zimna wojna. Na terenie Polski znajdowało się kilka radzieckich baz wojskowych, które były odrębnymi terytoriami, gdzie polskie prawo nie działało, a rządzili Rosjanie.

W roku 1965 na pobliskim poligonie w Drawsku Pomorskim zorganizowano ćwiczenia z udziałem wojsk radzieckich Planowano wystrzelenie rakiet R-11M klasy ziemia-ziemia, które zdolne były do przenoszenia ładunków nuklearnych. Przeprowadzono również ćwiczenia związane z dostarczeniem do Polski ładunków atomowych do rakiet będących na stanie Wojska Polskiego. Ćwiczenia zakończyły się wielkim fiaskiem. Nic nie działało poprawnie, dlatego wówczas podjęto decyzję o składowaniu ładunków nuklearnych na terenie Polski. Na magazyny-schrony wytypowano trzy lokalizacje. Między innymi w Podborsku.

Wjazd do radzieckiego schronu na głowice atomowe

Schrony w Podborsku budowano od 27 czerwca 1967 do 21 sierpnia 1969 roku. Inwestycja pochłonęła kosmiczne pieniądze i była ściśle tajna. W Polsce tylko 12 generałów było wtajemniczonych w ten projekt. Tak przynajmniej wynika z zachowanych dokumentów. Co ciekawe generał Wojciech Jaruzelski nie został odnotowany w żadnych dokumentach, ale nie ma wątpliwości, że o projekcie widział. Projekt nazwano obiektem 3001. Budowę prowadziła strona polska, ale 8 sierpnia 1969 roku obiekt został przekazany Armii Czerwonej i od tej pory znajdował się pod ścisłą ich kontrolą. 

Tajna baza łamane przez nie istnieje

Obiekt 3001 łącznie zajmował teren o powierzchni 300 ha. Obszar ten został wyłączony z terytorium Polski. Oczywiście była to największa tajemnica, o której wiedzieli tylko liczni wojskowi. Polacy nie byli wpuszczani na teren bazy. Szacuje się, że mieszkało tu około 150 żołnierzy radzieckich. Do tego dochodziły ich rodziny. Tuż obok schronów magazynowych na atomowe głowice powstało osobne miasteczko. Były domy mieszkalne, kino, basen, sauny, szkoła, przedszkole, szpital. Miasteczka nie było na mapach.

Dzisiaj w dawnych budynkach wojskowych znajduje się więzienie. Do dzisiaj nie wiadomo dokładnie, ile głowic składowano w dwóch magazynach w Podborsku, które łącznie miały prawie 2 tys. metrów kwadratowych powierzchni. W magazynach przygotowano miejsce dla 160 głowic. W przypadku konfrontacji z wojskami NATO miały zostać błyskawicznie przetransportowane na radziecko lotnisko w Kluczewie i Bagiczu. Na szczęście nigdy do niego nie doszło, a głowice wywieziono z Polski prawdopodobnie w roku 1988. Ta doskonale zachowana baza radziecka pokazuje, że przez całe lata w czasach komunistycznych byliśmy oszukiwani. Na okrągło komuniści powtarzali, że broni atomowej na terenie Polski nie ma.

Makieta obrazująca olbrzymi teren, który zajmowała tajna baza

Do teren bazy nie byli wpuszczani polscy żołnierzy. Był też wydzielony ściśle tajny obszar, do którego wstęp mieli tylko nieliczni radzieccy wojskowi. Z terenu bazy nic nie wywożono. Nawet śmieci składowano na obszarze zamkniętym. Dzisiaj to kopalnia wiedzy. Wiele wykonanych rekwizytów zobaczymy na wystawie.

Pamiątki znalezione na terenie bazy

Zwiedzanie podziemnych magazynów

Już sam dojazd do muzeum robi wrażenie. Jedziemy przez las strasznie dziurawą drogą, na której pozostały ślady po betonowych płytach i kamiennych utwardzeniach. Co jakiś czas wypatrujemy między drzewami betonowe stróżówki dla wartowników. Przy drodze jest ich sporo. Zatrzymujemy się przy jedne z nich, ponieważ Maks koniecznie chce zajrzeć do środka. Po drodze mijamy pierwszy ze schronów. Można obejrzeć potężne metalowe drzwi, ważące 7 ton, ale obiekt nie jest dostępny dla turystów. Jedziemy dalej. Po chwili jesteśmy na miejscu. Właśnie zebrała się grupa turystów i wchodzimy do środka. Przewodnik kręci olbrzymim kołem przy stalowych drzwiach, potem siłuje się z kolosem. Dostajemy się do przedsionka, gdzie czekają kolejne metalowe wrota. Za nimi czeka olbrzymi podziemny magazyn imperium zła.

Te wrota ważą 7 ton

Wyposażenie zachowało się w stanie nienaruszonym

Naoglądaliśmy się już sporo powojskowych obiektów. Ten jest niesamowity, ponieważ pozostało całe wyposażenie w stanie nienaruszonym. Wywieziono tylko głowice. Magazyny posiadały klimatyzację i ogrzewanie. Stała temperatura na poziomie 10 stopni Celsjusza była bardzo ważna dla utrzymania stabilności głowic, które potrafiły wydzielać dużo ciepła. Obiekt miał własne zasilanie w przypadku przerwy w dostawie prądu. Podczas wycieczki z przewodnikiem zajrzymy chyba do wszystkich pomieszczeń.

Zobaczymy laboratorium, stanowisko łączności, a nawet toaletę. Na ścianie w jednym z pomieszczeń zachował się nawet harmonogram pracy z nazwiskami żołnierzy i godziny służby pod ziemią. Wszystko to robi olbrzymie wrażenie. Kto uczył się rosyjskiego, to będzie miał wiele okazji do przypomnienia sobie cyrylicy, ponieważ tablic z rosyjskimi instrukcjami jest tutaj mnóstwo.

Godziny otwarcia i ceny biletów

Exit mobile version