Polska

Lista najciekawszych opuszczonych miejsc w Polsce

Przygotowaliśmy wyjątkowe zestawienie. Pokusiliśmy się listę TOP największych atrakcji w stylu urbex. Na początku warto wspomnieć, że kryteria oceny i doboru obiektów są bardzo umowne i subiektywne. Znalazły się tu zarówno budynki wpisane na listę zabytków, ale również takie, które powstały stosunkowo niedawno. Wystarczyło kilka lat zaniedbań i mamy urbexową atrakcję. Świadomie pominęliśmy wszystkie ruiny średniowiecznych zamków. Choć urbex kojarzy się głównie z obiektami przemysłowymi to na naszej liście ich mało.. Chyba zadecydowała nasza fascynacja zabytkami. Zdecydowanie przedkładamy zabytki przed starymi fabrykami. Wszystkie obiekty stoją opuszczone i porzucone przez właścicieli ( wyjątek to jezioro Turkusowe, ale o tym za chwilę). Sytuacja z wejściem na teren wygląda różnie i może w każdej chwili się zmienić. Tak już jest urbexem.

Kliknięcie w podtytuł przeniesie was do obszerniejszego artykuły na temat danego obiektu na naszej stronie. Tam będzie więcej historii i przydatne informacje podczas zwiedzania. I oczywiście więcej fotek. Nasza lista TOP opuszczonych miejsc w Polsce wygląda tak:

  1. DAG Krzystkowice- Alfred Nobel Dynamit AG
  2. Niedokończony zamek w Łapalicach
  3. Szpital w Mokrzeszowie
  4. Pałac myśliwski w Mojej Woli koło Ostrowa Wlkp.
  5. Fort Sarbinowo koło Kostrzyna Wielkopolskiego
  6. Fabryka prochu Forst Scheuno
  7. Bunkry w Mamerkach
  8. Śluza Leśniewo Górne na Kanale Mazurskim
  9. Jezioro Turkusowe w Koninie
  10.  Park Miniatur Sakralnych w Częstochowie
  11.  Mosty kolejowe w Kiepojciach i Botkunach
  12.  Nieczynna Kopalnia Soli w Wapnie

1 DAG Krzystkowice

Trudno układa się takie listy przebojów. Konkurencja jest wielka, ale w końcu zdecydowaliśmy się na pierwszym miejscu umieścić DAG Krzystkowice. Alfred Nobel Dynamit AG w Krzystkowicach to opuszczona, popadająca w ruinę dawna niemiecka fabryka amunicji z czasów II wojny. Pozostałości fabryki znajdują się w lesie w okolicach Nowogrodu Bobrzańskiego. Teren jest nieogrodzony  i każdy może tu wejść. To aż 35 km² powierzchni. Nastawmy się na długi spacer lub pomyślmy o wycieczce rowerowej (odradzamy wjazd autem do lasu – można załapać się na mandat). Mały kawałek terenu jest niedostępny, ponieważ znajduje się tu baza wojskowa oraz zakład karny. 

DAG KRZYSTKOWICE – ELEKTROCIEPŁOWNIA

O fabryce wiemy mało, gdyż nie przetrwała żadna dokumentacja. W sumie to nawet trwają dyskusje, co tutaj produkowano. Określić to mogą specjaliści na podstawie analizy pozostałości po linii produkcyjnej. Oczywiście mowa o budynkach, bo całe wyposażenie nie istnieje. Tuż po wojnie urządzenia zabrali Rosjanie, a to, co zostało, przez lata rozkradziono lub zniszczono.

TAJEMICZE SILOSY

Wygląd wielu budynków może wprowadzać w błąd co do ich przeznaczenia. Na przykład hotelowce, które potocznie są tak nazywane, ponieważ przypominają ruiny opuszczonych hoteli lub domów wypoczynkowych. Tymczasem to obiekty, w których rozpoczynał się proces nitracji celulozy. Balkony służyły do ewakuacji. Potężny żelbetowy szkielet wypełniony był cienkimi ściankami z cegły. Dodatkowo umieszczono wiele okien. W momencie wybuchu nienaruszona zostawała główna konstrukcja. Siła wybuchu bez problemu wydostawała się na zewnątrz.

2 Zamek w Łapalicach

Może już niedługo będziemy musieli wykreślić ten obiekt z listy, ponieważ podobno właściciel zalegalizował budowę i zamek ma zostać dokończony. Używamy słowa “Zamek”, ale oczywiście nie jest to żaden zamek ani pałac. Budynek znajduje się w stanie surowym. Jego historia zaczęła się w roku 1984, kiedy znany gdański snycerz Piotr Kazimierczak rozpoczął budowę domu jednorodzinnego z pracownią rzeźbiarską. Pozwolenie dotyczyło budowy obiektu o powierzchni 170 m², ale zamiast niego powstało coś co przypomina filmowy Howard.

ZAMEK W ŁAPALICACH

Inwestycja nie została dokończona z dwóch powodów. W latach 90. XX wieku właściciel wpadł w kłopoty finansowe. W Gdańsku otworzył nową fabrykę mebli, która zaraz po uruchomieniu została zniszczona przez powódź. Zabrakło pieniędzy i budowa stanęła. Osobny temat to brak pozwoleń na budowę. Może w PRL postawienie zamku o powierzchni 5 tys. m² zamiast 170 m² byłoby możliwe, ale po zmianie ustroju dużo się zmieniło. W roku 2006 powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał rozbiórkę Zamku w Łapalicach. Przez następne lata trwała prawna przepychanka między inwestorem a państwem. Były odwołania, zażalenie i nowe nakazy.

3 Szpital w Mokrzeszowie

Piękny, tajemniczy, mroczny, pechowy – można wymieniać długo. Neogotycki szpital Kawalerów Maltańskich w Mokrzeszowie przyciąga mnóstwo turystów. To znakomity przykład na zmiany w turystyce, która dokonują się na naszych oczach. Kiedyś opuszczone obiekty zarezerwowane były tylko dla fanów urbexu, dzisiaj przyciągają zwykłych turystów, poszukujących w podróżach czegoś więcej. Liczy się historia, emocje i zabytki.

PONURY BUDYNEK SZPITALA W MOKRZESZOWIE

Budowę ukończono w 1886 roku. Inicjatorem powstania szpitala był były właściciel Mokrzeszowa, który w testamencie zapisał ziemię Zakonowi Kawalerów Maltańskich. Zaznaczył, że ma powstać tutaj szpital i dom dla osób w podeszłym wieku. Życzenie zostało spełnione. Dopiero w czasie I wojny szpital trochę się zmienił. Leczono tylko niemieckich pilotów. Przygotowano dla nich aż 85 łóżek. W latach 1918-1939 w budynku działało sanatorium.

SZPIATL W MOKRZESZOWIE

Lata II wojny światowej to bardzo zagadkowy okres. Nie ma twardych dowodów, ale kilku pasjonatów historii lokalnej próbuje udowodnić, że w w szpitalu w Mokrzeszowie działał kontrowersyjny ośrodek Lebensborn, który zajmował się odnowieniem krwi niemieckiej i hodowlą “nordyckiej rasy nadludzi”, poprzez odpowiednią selekcję kobiet i mężczyzn. Placówki Lebensborn tworzono od roku 1936 na mocy rozkazu  Reichsführera-SS Heinricha Himmlera. Ten potwierdzony epizod z historii szpitala w Mokrzeszowie z pewnością przyczynił się do zainteresowania obiektem wielu  turystów. Może kiedyś poznamy prawdę.

4 Pałac myśliwski w Mojej Woli

W naszym zestawieniu znalazło się kilka obiektów, których bardzo nam żal i mocno trzymamy kciuki, żeby znalazł się inwestor i pieniążki na uratowanie zabytku. Pałac myśliwski w Mojej Woli koło Ostrowa Wielkopolskiego to podobno unikat. W Europie istnieją tylko dwie takie budowle. Powstał w roku 1852 dla księcia brunszwicko-oleśnickiego Wilhelma. Z nazwą miejscowości wiąże się legenda. Otóż polski inżynier o nazwisku Karłowski zaplanował inne położenie pałacu, ale książę miał swoją wizję i nakazał budowę w obecnym miejscu. Skwitował to krótkim – taka jest moja wola.

PAŁAC MYŚLIWSKI W MOJEJ WOLI

Pałac zbudowano z drewna w konstrukcji szkieletowej na kamiennej podmurówce. Całość utrzymano w stylu szwajcarskim. W następnych latach budynek przeszedł dwie poważne rozbudowy. Dodano wówczas murowaną pięciokondygnacyjną wieżę z tarasem widokowym. Obok pałacu pojawiła się powozownia, stajnie oraz wędzarnia. Wszystkie budynku utrzymano w podobnym stylu. Wokół pałacu powstał olbrzymi park w stylu angielskim.

WE WNĘTRZU MOŻNA SIĘ ZGUBIĆ

Zewnętrzną elewację budynku wykonano z kory dębu korkowego sprowadzonej z Portugalii. To rozwiązanie czyni właśnie pałac wyjątkowym i niepowtarzalnym. Efekt jest niesamowity. Dodajcie do tego uschnięte kłącza bluszczu i mamy widok prosto z filmów grozy. W zniszczonych oknach w każdej chwili może się pojawić elf, wilkołak, czarownica albo inne bajkowe stworzenie. Pałac stał się częścią otaczającego go lasu. Jest magia.

5 Fort Sarbinowo

Ostrożnie stawiamy każdy krok. Światło latarki wydobywa z mroku kolejne metry podziemnego tunelu. Oświetlamy schody prowadzące na piętro, którego już nie ma. Kto z nas w młodości nie marzył o dalekich podróżach i odkrywaniu nieznanych lądów, ale świat się skurczył, zmniejszył, został opisany i sfotografowany. Jednak czy na pewno? Ta wyprawa pokazuje, że tajemnic nie musimy szukać na egzotycznych wyprawach. Świat kryje zagadki o wiele bliżej naszych domów. Zwiedzamy Fort Sarbinowo, który był częścią Twierdzy Kostrzyn. To trochę męska wyprawa, ale Kinga dzielnie daje radę. Stara się nie myśleć, że wchodzimy do obiektu nieudostępnionego do zwiedzania. Ukryty w lesie obok drogi na Szczecin, cieszy się dużą popularnością wśród zwolenników urbexu. W takich miejscach zalecamy szczególną ostrożność. Nie ryzykujcie. Wybierajcie tylko bezpieczne trasy. 

FORT SARBINOWO

Fort Sarbinowo budowano w latach 1883-1889. Główny materiał budowlany to cegła, dlatego obiekt szybko stał się przestarzały. Rozwój techniki militarnej postępował szybko. Próbowano jeszcze wzmocnić konstrukcję, wylewając warstwę betonu. Fort nie doczekał się sprawdzenia w boju w czasie I wojny. Podczas II wojny działała w nim fabryka amunicji. Dzisiaj obiekt stoi niewykorzystany. Udostępnienie go dla turystów wymaga olbrzymich pieniędzy. Mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś wejdzie w skład Muzeum Twierdzy Kosrztyn i będziemy go zwiedzać, kupując bilet. Na razie wędrujemy na nielegalu. Nie ukrywamy to powoduje większy dreszczyk emocji.

6 Fabryka prochu Forst Scheuno

Nasz Maks, kiedy zobaczył pozostałości niemieckiej fabryki w lesie w okolicach wsi Zasieki, stwierdził, że są to domki Hobbitów. Małe żelbetonowe konstrukcje zasypane w ziemi i pokryte zielenią rzeczywiście tak wyglądają. W czasie wojny produkowano tu proch strzelniczy i nitropen. Budynki przykryto ziemią, aby zminimalizować skutki wybuchu i utrudnić namierzenie fabryki z powietrza. Kompleks posiadał własną elektrownię wodną oraz bocznice kolejowe. Łącznie znajdowało się tu 72 km ulic betonowych, 38 km torów kolejowych, 60 km rur wodociągowych i liczył prawie 400 budynków.

Fabryka prochu Forst Scheuno

Gigantyczna fabryka nastawiona była na produkcję wojskową. Z relacji świadków wiemy, że bardzo często dochodziło do wypadków. Największy wybuch miał miejsce 22 lutego 1945 roku. Zginęły 64 osoby, a 200 zostało rannych. W promieniu 5 kilometrów wypadły wszystkie szyby w oknach. Z prochem nie ma żartów. Choć od zaprzestania produkcji minęło wiele lat to ciągle znajdują się tu substancje łatwopalne i wybuchowe. W roku 2003 doszło do tragedii. W wybuchu zginęło wtedy dwóch studentów. Wszystko zaczęło się od zapalonej zapałki. Siła eksplozji była olbrzymia. Równie tragiczne opowieści możemy usłyszeć od mieszkańców w okolicznych wioskach. Kiedy wkroczyła tu Armia Czerwona i zaczęła kraść na potęgę, nikt nie myślał o środkach ostrożności. Doszło do kilku dużych wybuchów. Kilku czerwonoarmistów zginęło. Część budynków jest dzisiaj wykorzystywana. Znajduje się w nich fabryka obróbki elementów żeliwnych, pieczarkarnia i poligon dla miłośników paintballa.

FABRYKA PROCHU ZAPEWNIA PRAWDZIWY URBEX

7 Mamerki

Na terenie tego kompleksu bunkrów działa oficjalnie muzeum, ale my polecamy wędrówkę po opuszczonych obiektach rozrzuconych w lesie. Mamerki były doskonale chronione. Teren otoczony był zasiekami z drutu kolczastego. Co 300 metrów znajdowały się telefony, by na bieżąco meldować o zagrożeniu i sytuacji. Teren przed zasiekami był w nocy oświetlony. Przed atakami z powietrza broniło kilka stanowisk z działami obrony przeciwlotniczej. Miasto było samowystarczalne. Były kuchnie, kasyno, kino, poczta, kwatery mieszkalne, szpital, straż pożarna, sauny. Budynki były ogrzewane i zelektryfikowane. Z zewnątrz zastosowano trawę morską utwardzoną betonem. Zasadzano specjalny mech, który miał chronić przed rozpoznaniem z powietrza. Bunkry i las to jeden organizm. Przekonacie się o tym nawet po latach. Obiekty w lesie są świetnie zamaskowane. Przedzierając się przez zarośla, często zauważamy budynki, dopiero kiedy na nie wyjdziemy.

MAMERKI TO KOMPLEKS BUNKRÓW ROZRZUCONYCH W LESIE

22 czerwca 1941 roku 3-milionowa armia niemiecka zaatakowała Związek Sowiecki. Mamerki w tej operacji odegrały bardzo ważną rolę. To było centrum dowodzenia na cały wschodni odcinek frontu. Jak bardzo ważne było to miejsce świadczy o tym “galeria sławnych nazwisk”. które pojawiły się w tajnym mieście. W chwili rozpoczęcia ataku przebywali tu dowódca wojsk Lądowych feldmarszałek Walter Brauchitsch oraz szef sztabu generalnego Franz Haider. Ale znanych nazwisk było tu więcej: Friedrich Paulus (autor planu ataku na ZSRR, Reinhard Gehlen (odpowiedzialny za siatkę szpiegowską na terenie Związku Radzieckiego, który po wojnie pracował dla amerykańskiego wywiadu), Erwin Rommel (walczący później w Afryce). Oczywiście Mamerki wizytował Adolf Hitler (był tutaj aż 4 razy). Goszczono tu Mussoliniego, Miklosa Horthy (dyktator węgierski) oraz Iona Antonescu, rumuńskiego szefa rządu. Zagubione w lesie małe Mamerki posiadały na stałe zagraniczne placówki dyplomatyczne. Urzędowali tu attaché wojskowi z Finlandii, Węgier i Japonii.

BUNKRY GIGANTY W MAMERKACH

8 Śluza Leśniewo Górne na Kanale Mazurskim

Kanał Mazurski to śmiały projekt, który miał połączyć wielkie jeziora mazurskie z Bałtykiem. Wielka inwestycja nigdy nie została przez Niemców dokończona. Pozostało kilka obiektów. Śluza w Leśniewie Górnym to olbrzymia betonowa konstrukcja, która przyciąga turystów. Tajemnica i legendy z czasów II wojny o U-Bootach sprawiają, że o tym miejscu jest coraz głośniej. 

ŚLUZA LEŚNIEWO GÓRNE

Śluza w Leśniewie jest największą na Kanale Mazurskim. Sztuczny wykop ma szerokość 20 metrów i prawie 2 metry głębokości. Betonowa konstrukcja to prawdziwy kolos (46 m długości, 7,5 m szerokości i 21 m głębokości). Różnica poziomu lustra wody wynosi aż 17 metrów. Bliskie sąsiedztwo z bunkrami w Mamerkach spowodowało, że wokół śluzy narosło wiele legend. Często można natrafić na informację, że miały tędy być transportowane na Bałtyk U-Booty. Produkcję statków zaplanowano w pobliskich Mamerkach. To oczywiście informacje nieprawdziwe. Tajemnicy, a na pewno w ponury klimat wprowadza ślad na na betonowej konstrukcji, gdzie planowano umieścić faszystowskie godło III Rzeszy. Dzisiaj została wnęka i trudno ustalić, czy w ogóle tutaj wisiała. Budowa Kanału Mazurskiego po roku 1934 była objęta tajemnicą. To pewnie również przyczyniło się do powstania wielu legend.

9 Jezioro Turkusowe w Koninie

To jedyny obiekt w naszym zestawieniu, który ma właściciela i cały czas jest użytkowany. Uzna;lisy jednak, że ze względu na klimat doskonale pasuje do zestawu. Jezioro powstało w miejscu dawnej odkrywki węgla brunatnego „Gosławice”. Olbrzymią dziurę w ziemi przeznaczono na składowisko odpadów paleniskowych z pobliskiej elektrowni Konin i Pątnów. Popiół do wyrobiska trafia wymieszany z wodą specjalnym rurociągiem. W ten sposób wytrącają się substancje chemiczne, które powodują charakterystyczne zabarwienie wody. Jezioro jest martwe. Woda ma silny zasadowy odczyn. Żadne zwierzęta i rośliny nie przeżyją w takich warunkach. Widać to najlepiej na linii brzegowej. Trzciny i trawy, które mają kontakt z wodą szybko obumierają. Turkusowa woda wygląda magicznie, ale w kontraście z żółtymi i suchymi  trzcinami nie jest to widok budujący.

JEZIORO TURKUSOWE -POLSKIE MALEDIWY

Jezioro Turkusowe w Koninie wygląda egzotycznie. Przezroczysta woda o zabarwieniu niebiesko-zielonym na fotkach wychodzi niesamowicie. Widoki są niezapomniane, aż chce się wskoczyć do wody, ale nic z tego. Kąpiel w tych wodach skończyłaby się tragicznie. Jeśli planujecie wycieczkę, to pamiętajcie o zachowaniu szczególnej ostrożności. Miejsce jest niebezpieczne i pełne pułapek. Dotarliśmy do miejsca, gdzie skażona rzeka z elektrowni wpada do jeziora. Krajobraz apokaliptyczny. Już nie jest miło i kolorowo.

PRAWDZIWA TWARZ JEZIORA

10 Park Miniatur Sakralnych w Częstochowie

W Polsce działa ponad 30 parków miniatur i ciągle powstają nowe, ale ten był wyjątkowy. W skali 1:25 lub 1:10 pokazywane były tylko obiekty sakralne z całego świata. Warto zauważyć, że znalazły się tu tylko świątynie katolickie. To chyba ukłon w stronę pielgrzymów przybywających na Jasną Górę. Park Miniatur Sakralnych powstał w roku 2011 na terenie dawnego kamieniołomu w Częstochowie. W prostej linii do klasztoru jest pewnie około kilometra. Lecz tego zabytku nie zobaczymy w wersji mini. Przygotowano za to specjalny taras widokowy, skąd widać było Klasztor na Jasnej Górze. Można powiedzieć, że rozmiary były dobre, wszystko było w odpowiednich proporcjach. W Parku Miniatur Sakralnych pokazywana była Bazylika św. Franciszka w Asyżu, Ostra Brama w Wilnie, Bazylika Narodzenia Pańskiego w Betlejem i jeszcze kilka zabytkowych świątyń.

PARK MINIATUR SAKRALNYCH

11 Mosty kolejowe w Kiepojciach i Botkunach

To element dawnej trasy kolejowej łączącej Gołdap z Żytkiejmami. Jesteśmy na Mazurach Garbatych. Teren jest mocno pagórkowaty i choć rzeki pod mostami są niewielkie, to różnica wysokości między wzniesieniami bardzo duża. Pominęliśmy mosty w Stańczykach, ponieważ to atrakcja biletowana i z tego powodu wypada z naszej listy. Za to mosty w Kiepojciach i Botkunach to już prawdziwy, krwisty urbex. Są poszukiwania, przedzieranie przez chaszcze, zagubione drogi polne i mała dawka adrenaliny.

MOST W BOTKUNACH
MOSTY W KIEPOJCIACH

12 Kopalnia Soli w Wapnie

Wapno to mała wieś pałucka w województwie wielkopolskim. Rzadko tu zaglądają turyści, a jeśli już, to przyciąga ich jeden cel. Pozostałości po kopalni soli, z którą związana jest jedna z największych katastrof górniczych w Polsce. Początki górnictwa w Wapnie sięgają roku 1828, kiedy zaczęto wydobycie gipsu. Podczas próbnych odwiertów w latach 1869-1873 wykryto sól, która występowała bardzo płytko, ale pokryta była czapą gipsowo-ilastą. Skały były silnie nawodnione, co stanowiło duże zagrożenie dla górników. Jednak kopalnia powstała. Pierwszy szyb oddano do użytku w roku 1911. Później powstał drugi szyb. Schodzono na głębokość 420 metrów.

Po II wojnie zakład znacjonalizowano. Kopalnia Soli im Tadeusza Kościuszki-tak brzmiała oficjalna nazwa. Wydrążono kolejne szyby. Wydobycie stanowiło połowę całej krajowej produkcji soli. Pogoń za wynikami i rekordowym wydobyciem odbywała się kosztem bezpieczeństwa. Zbudowano zbyt cienką warstwę izolacyjną, oddzielającą pokłady soli od skał wodonośnych. 5 sierpnia 1977 woda zalała podziemne wyrobiska i doprowadziła do kilku zapadlisk na powierzchni. Żeby ratować miejscowość, ułożono 6- kilometrowy rurociąg i z pobliskiego jeziora wpompowano olbrzymie ilości wody do szybu. Jednak 28 października 1977 doszło do tragedii. 40 domów ziemia dosłownie pochłonęła. To cud, że nikt nie zginął. Katastrofa była objęta tajemnicą. W gazetach i dzienniku telewizyjnym o nich nie mówiono

KOPALNIA SOLI W WAPNIE

Kopalnia została zamknięta. W budynkach na powierzchni działały różne firmy, ale z czasem coraz więcej pomieszczeń stało opuszczonych i niszczało. W roku 2018 na listę zabytków wpisane zostały: młyn solny, budynek kruszarki soli, dwie hale magazynów soli, dwie estakady komunikacyjne, budynek skażania soli oraz magazyn worków, Jednak kopalnia znika. Ochrona to fikcja. Zabytkową maszynę parową, napędzającą windę szybu kopalnianego, przed złomiarzami broni tylko rozmiar i waga.

ZABYTKOWA MASZYNA PAROWA