PolskaWarmiński-mazurskie

Stańczyki, Kiepojcie, Botkuny – widowiskowe mosty kolejowe

Często trasa nazywana jest Szlakiem Połamanych Semaforów, ale nie dajcie się zwieść, o żadnym wytyczonym szlaku turystycznym nie ma mowy. Poza mostami w Stańczykach, na których wejście jest płatne, musicie się przygotować na dzikie zwiedzanie. To wycieczka w stylu urbexowym. Trochę błądzenia, jazdy po szutrowych drogach i przedzierania się przez chaszcze. Mosty stoją opuszczone i zamieniają się w ruinę. Turystów spotkacie tylko na Stańczykach.

Mosty to element dawnej trasy kolejowej łączącej Gołdap z Żytkiejmami. Jesteśmy na Mazurach Garbatych. Teren jest mocno pagórkowaty i choć rzeki pod mostami są niewielkie, to różnica wysokości między wzniesieniami bardzo duża. Dlatego budowla w Stańczykach to najwyższy most kolejowy w Polsce. Linia planowana była jako połączenie z Litwą. Zmiana granic i układu na mapie politycznej spowodowała, że inwestycji nie dokończono. W okresie międzywojennym była to linia lokalna.

Największe mosty w Polsce

Stańczyki to jedyny most z płatnymi biletami. Za wstęp zapłacimy 10 zł, ale za to parking jest darmowy. Wiele osób na pewno będzie się zastanawiać, jak to się stało, że taki zabytek znalazł się w rękach prywatnych? Nie znamy odpowiedzi, ale bardziej zastanawia nas, czy właściciel odpowiednio zadba o stan techniczny mostów. Jeśli pieniądze, choć w małej części pójdą na konserwację, to warto zapłacić 10 zł. Zaskoczyła nas również popularność mostów. Przyjeżdża tu mnóstwo turystów.

Most w Stańczykach to konstrukcja składająca się z pięciu przęseł. Ma 180 metrów długości i 36 metrów wysokości. Mosty powstały w latach 1912-1918. Jak w przypadku każdych bliźniaków jeden most jest młodszy. Tutaj most południowy Trasa Gołdap- Żytkiejmy miała być dwutorowa, a dwa mosty powstały na wypadek działań wojennych. Taką konstrukcję trudniej zniszczyć.

Dołem przepływa rzeka Błędzianka. Polecamy spacer po stromych schodach. Widoki wspaniałe. Prawie klimat górski. Z dołu można również upolować niezłe kadry. W relacjach turystów często pojawia się informacja, że przy budowie mostów do wnętrza betonowej konstrukcji wykorzystano drewno, ale to nie prawda. W błąd może wprowadzić fragment belki na jednej ścianie. Jednak to pozostałość po szalunku.

Wieża widokowa na Stańczyki

Po drugiej stronie doliny tuż przy malowniczym jeziorku znajduje się wieża widokowa. Wejście jest bezpłatne, ale nie liczcie na super widoki. Może zimą, kiedy drzewa nie mają liści, widok jest lepszy, ale latem mogliśmy podziwiać jedynie mały fragmentów mostów.

Przy drodze asfaltowej w odległości około kilometra od wieży widokowej natraficie jeszcze na jedną atrakcję. Wzdłuż drogi rośnie ponad dwieście jarzębów szwedzkich. Trafiły tu na początku XX wieku ze Skandynawii. Drzewa tworzą malowniczą aleję.

Mosty w Kiepojciach

Z asfaltu w wiosce Barcie zjeżdżamy na drogę szutrową. Przy skręcie znajduje się tablica informacyjna wskazująca kierunek do mostów. Przy kolejnych rozgałęzieniach już znaków nie ma, więc drogę wybieramy trochę losowo. Za autem ciągnie się tuman kurzu. Jest upalnie i bardzo sucho. Za skrzyżowaniem wyłania się widowiskowy wiadukt. To również konstrukcja betonowa, tylko łuki wykończono czerwoną cegłą.

Pierwszy obiekt w Kiepojciach mamy zaliczony, ale nie jest to główny cel podróży. Szukamy innych mostów, które często nazywane są Małymi Stańczykami. Od wiaduktu można zrobić sobie mały spacer po dawnym nasypie kolejowym. To tylko kilkaset metrów do przejścia. Uwaga na krowy pasące się na nasypie. Próbowaliśmy w kilku innych punktach wędrować szlakiem dawnej trasy kolejowej, ale natrafiliśmy na liczne przeszkody. Z krzakami można walczyć, ale płot i teren prywatny szybko nas przekonały, że Szlak Połamanych Semaforów brzmi świetnie, ale nigdy już nie powstanie. Można wybierać poszczególne obiekty, ale całej trasy nie przejdziemy i nie przejedziemy na rowerze. Druga opcja dotarcia do mostów W Kiepojciach to samochód. Droga polna prowadzi na około. Można pobłądzić. Tym bardziej że na mapach Google droga prowadząca do mostów nie jest zaznaczona. Ale przestrzegaliśmy, że nie będzie łatwo. Na miejscu na wytrwałych czeka nagroda. Mosty mają 18 metrów wysokości. Są trochę w gorszym stanie niż Stańczyki, ale widoki równie imponujące. Jeden most jest niedokończony. Nie ma możliwości wejścia na niego. Spacerujemy po bliźniaczej konstrukcji. Pod nami rzeka Bludzia. Jesteśmy sami, turyści docierają tu bardzo rzadko.

W drodze do kolejnych mostów w miejscowości Dubeninki natrafiamy na cmentarz wojenny z czasów I wojny światowej. Pochowano tu 167 żołnierzy. Co ciekawe z obu stron konfliktu. Leżą tu Niemcy i Rosjanie. Niemcy nad grobami Żołnierzy rosyjskich postawili tablicę z napisem w języku niemieckim “Groby rosyjskie 1914-1918. Wypełnili swój obowiązek”.

Mosty w Botkunach

Zanim zabraliśmy się za szukanie w lesie mostów, podjechaliśmy pod dawny budynek stacji kolejowej w Botkunach. Dzisiaj pełni rolę mieszkaniową, ale charakterystyczny budynek z czerwonej cegły łatwo odszukać. W pobliżu znaleźliśmy też oryginalne tory starej trasy kolejowej.

Mosty w Botkunach są oznaczone na mapie Google, ale dotarcie autem wcale nie jest łatwe. Droga prowadzi przez las. Jest wąsko i wyboiści. Miejscami bardzo wilgotno, a przecież podróżujemy w środku suchego lata. O innych porach roku natraficie na trudne do pokonania błotniste drogi. Miejscami jedziemy po dawnym nasypie kolejowym. Niebezpiecznie blisko znajduje się duży uskok. Niewątpliwie to najtrudniejszy do odszukania z mostów, które zaplanowaliśmy zobaczyć, ale chyba najbardziej klimatyczny. Most zatopiony jest w gęstej zieleni. Fotki nie do końca oddają klimat. Tu podobała się nam najbardziej. Mosty mają około 15 metrów wysokości. Są trzy przęsłowe. W roku 1944 Rosjanie rozebrali tory i wywieźli.

Stacja Górne

Choć obejrzeliśmy kilka obiektów, to czuliśmy mały niedosyt. Zwłaszcza mosty zrobiły na nas duże wrażenie. Kilka kilometrów od Botkun znaleźliśmy stary opuszczony dworzec kolejowy. Początkowo sądziliśmy, że to stacja na starej trasie kolejowej, którą podążaliśmy. Jednak szybko znaleźliśmy informację, że dworzec Górne to linia Gołdap-Olecko zamknięta w roku 1993.